niedziela, kwietnia 20, 2008

Konik na odrzutach

Piwo w Szkocji


Jest dobre. Szczególnie Deuchars.

Do kradzieja:

sobota, kwietnia 19, 2008

Lekka Szkocja


Byłem w Szkocji:

  • If you don't like the weather, wait a minute - prawda
  • Krajobraz Highland-ów - zaskakująco ładny. Góry i mnóstwo jezior (2 dni nad Loch Ness)
  • Dobre piwo i public house-y (puby czyli)
  • Mili ludzie
  • Edynburg - ładne miasto
  • Podłe jedzenie
  • Polacy - dużo
Oczywiście wszystkie obserwacje są bardzo powierzchowne - tydzień czasu to nic. Czułem się trochę dziwnie - niby odpoczynek, a człowiek się śpieszy, bo chce zobaczyć jak najwięcej - misja z góry skazana na porażkę. Wartość poznawcza takiego urlopiku jest minimalna. Co prawda zdążysz zobaczyć kilka miejsc opisanych w przewodniku, ale to tak na prawdę wiele nie zmienia - nie poznałeś ludzi i życia tego miejsca. W głowie masz zbiór niewiele znaczących obrazków.
A teraz ostrożny i niepewny wniosek: Ludzie w Edynburgu wydają się mniej przytłoczeni niż w Polandi. Dlaczego? Może nie muszą się tak silnie zamartwiać codzienną egzystencją - to my jeździmy do nich po dobrobyt, a nie oni do nas. Może brak spięć związanych z zarobieniem pieniędzy na chleb daje im tą swobodę ? Może i tak. To samo wrażenie miałem obserwując ludzi w Niu Jorku. Tam ludzie sobie po prostu żyją.

Wydaje się, że cała sprawa braku przytłoczenia ma jakiś związek z już publikowanym wcześniej cytatem: W idealnym świecie wstałbyś rano, wypił kawę, pomedytował i powiedział: Dobra, dzisiaj pójdę do warsztatu i popracuję nad lampą. Może Polacy muszą się jeszcze trochę pomęczyć, zanim będą mogli po prostu popracować nad lampą?

Czytam to co napisałem powyżej i wniosek jest jasny - to jest introspekcja. Chyba odnosi się i do większej grupy ludzi, ale przede wszystkim - introspekcja (czego i czytelnikom życzę). :)

czwartek, kwietnia 10, 2008

W pogoni za wielką rybą

Kupiłem Majce książkę Lyncha "W pogoni za wielką rybą". Dlaczego to kupiłem? Bo prawie nigdy nie rozumiem o co chodzi Lynchowi w jego filmach, a jednocześnie coś mnie do nich ciągnie. Filmy jak Eraserhead, czy twin peaks coś po prostu w sobie mają... Przeczytałem książeczkę w pociągu relacji lbn-wawa i parę rzeczy się wyjaśniło, choć tak na prawdę to wiele nie zmienia:

Wydaje się, że Lynchowi wcale nie chodzi o nic konkretnego. Liczy się dla niego po prostu kreowanie filmowych rzeczywistości ( zat is gut !) i pogoń za pomysłami. Dziwne, że akurat "pogoń" bo autor jest praktykiem transcendentalnej medytacji, a chyba gonitwa jakoś nie pasuje do tego obrazka. Typ robi to co lubi posługując się głównie intuicją i chyba chciałby, byśmy odczytywali to jak lubimy posługując się intuicją.

A tutaj mam cytat: W idealnym świecie wstałbyś rano, wypił kawę, pomedytował i powiedział: Dobra, dzisiaj pójdę do warsztatu i popracuję nad lampą.

No i jeszcze trailerek głowy do wycierania:



Homo Polonicus i dyskusja


Klikać w fotkie i tam napisałem co jest czym.
Może potem dopisze coś więcej.

niedziela, kwietnia 06, 2008

Czy to ładnie tak mówić ?

Dlaczego pewne rzeczy są ładne, a pewne nie?

Dlaczego nie zajmowałem się odpowiedzią na to pytanie w mojej magisterce !? Przecież to jest o niebo ciekawsze niż cholerne ramy interpretacyjne. Jak sobie teraz o tym myślę, to temat jest przerażający, ale pewnie dałoby się go ugryźć żałosnym zębem psychologii. Musiałbym przebrnąć przez estetykę, psychologię percepcji... z resztą przez co bym nie musiał. Nawet nie wiem jak zacząć. Ogrom informacji do przetrawienia jest obezwładniający.

No ale chyba odpowiedzieć w sposób ostateczny na takie pytanie to jest coś ładnego, nie? :)

sobota, kwietnia 05, 2008